25 cze 2016

Największy postrach ludzi... - Strach przed nieznanym! vol 2

 Zapraszam na kontynuację wczorajszego tematu!
 Są ludzie, u których sprawy mają się nieco inaczej. Ludzi w takim stanem nazywam Panami. Są to ludzie którzy sądzą, iż całe ich życie jest stabilne, żyją swoim powszednim życiem nie martwiąc się niczym ponad codzienne problemy, gdyż myślą, iż zrozumieli cały świat (lub chociaż cześć która ich dotyczy, co jest chyba zabawniejsze, gdyż niemal każda sfera życia dotyka ich, mniej lub bardziej). Jako, że "rozumieją" świat ich otaczający, oraz znając "fakt" jakim według nich jest to, iż cały świat jest stabilny, nic bez ingerencji się nie dzieje, nie mają czego się bać, żyją sobie spokojnie w przeświadczeniu, iż są Panami. Wizja takiego życia jest, nie powiem, kusząca, do moment... Jeśli cały (ich) świat się zacznie walić najczęściej nie rozumieją co się dzieje, gdyż myśleli, że nad wszystkim panują, błąd, duży błąd. Osobiście uważam, że takie osoby w dogodnym dla nich momencie (tak aby nic im się nie stało) należy uświadomić, że tak naprawdę gramy bardzo nieistotne skrzypce w tym koncercie, a części dla nas najważniejsze gramy zupełnie tego nieświadomi. Na zakończenie tej części wpisu, aby nie było niejasności, wcale nie czuję się wszechwiedzący, raczej wyznaję maksymę "Wiem, że nic nie wiem." Stąd pomysł na tematykę bloga, spisuję swoje przemyślenia i upubliczniam je aby móc skonfrontować je z innymi opiniami, oraz aby wspomóc zasięgnąć przemyśleń na tematy nad którymi nie myślałem. Mam dziwne wrażenie, iż nikomu życia nie starczy aby przeanalizować cały świat, z tego też powodu chcę połączyć siłę z innymi ludźmi, by siłą całej społeczności spróbować coś poruszyć. Tyle z mojej "małej" dygresji która zapewne jest dłuższa od treściwej części tegoż wpisu.
 Ostatnim zaś typem człowieka, jaki na ten moment życia zdążyłem zauważyć i poskładać w głowie jest właśnie człowiek strachliwy. Człowiek który to być może jeszcze niedawno był Panem, lecz stało się coś, co na swój sposób go oświeciło, lecz boi się tego co może dojrzeć, boi się wniosków do których może dojść. Jest to człowiek który ma dość nikły wybór, gdyż może starać się powrócić do poprzedniego życia, co z resztą nie zawsze jest możliwe, lecz także ma czas, więc nie musi się spieszyć ze zmianą życia. Tacy ludzie mają paradoksalnie najłatwiej, jak i najtrudniej w drodze do życia osób analizujących otaczający ich świat. Tacy ludzie przełamali już niewiedzę, lecz czują też strach, duży strach, gdyż najczęściej jest to albo droga nieznana, albo droga od tak dawna nie używana, iż całkowicie zarosła, o której nic nie wiadomo, gdyż teraz może być tam cokolwiek.
 Po (dość umownym) odseparowaniu tychże grup od siebie pozostają nam ludzie, mniej lub bardziej rozmyślający nad tym co się dzieje. Ze wszystkimi tego zaletami (są jakieś znaczące?) oraz wadami (długo by wymieniać). Tu dochodzimy do kolejnej głębokiej myśli, zapewne wszystkie te grupy (i podgrupy, i podgrupy tamtych podgrup) są na swój sposób ważne, i powinny zostać w równowadze.
 Czy tak właśnie pozostaje? Czy równowaga ta jest zachwiana? Tego nie wiem, kolejna bolesna rzecz dla mnie, boląca niczym cierń w oku, jest taka, że wszystkie moje przemyślenia zamykają się w fazie przemyśleń. Nie mam dostatecznej wiedzy, by móc skonfrontować moje teorie z praktyką. Jeśli macie takowe, albo własne przemyślenia nie bójcie się ich wyrazić, czasem potrzeba jednego kroku do przygody.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz