Witam w pierwszym (prawdziwym) poście! (Niebędącym postem
organizacyjnym!) Chciałbym poruszyć temat wykluczenia.
Wykluczenie jest naprawdę
powszechnym zjawiskiem. Dotyka niemal każdego (jeśli nie każdego), w mniejszym
lub większym stopniu. Czy to sami jesteśmy w jakimś środowisku bądź też w
jakiejś sytuacji, lub mamy kontakt z osobą, która jest z jakiejś społeczności
wykluczona. W bardzo wielu przypadkach jest to działanie niezamierzone, więcej
decyzja o takim traktowaniu kogoś lub czegoś w obrębie pewnych "kategorii"
jest najczęściej podejmowana na poziomie podświadomości. Wynika to z pewnego
mechanizmu. Jest on naturalny, niejako wbudowany w człowieka, podarowany przez
ewolucje? Matkę naturę? Boga? Umożliwia człowiekowi podejmowanie decyzji w
ułamku sekundy. Co drastycznie zwiększa szanse na przeżycie, i w
przeciwieństwie do niektórych zasad rządzących wciąż jest przydatny żeby
mimo ogromnego rozwoju technologicznego i cywilizacyjnego (uskoczenie przed
pędzącym pojazdem, podczas walki, czy nawet zmniejszenie poczucia zagrożenia,
zdenerwowania u dziecka w sytuacji wejścia do nowego środowiska jak chociażby
przedszkola).
Lecz mimo swej przydatności potrafi
również być problematyczny (jak wszystko, gdyż "som plusy dodatnie i som
plusy ujemne" jakby to powiedział klasyk"), dzięki temu mechanizmowi
rządzącemu naszymi odruchami łatwiej jest nas zmanipulować (przykład reklam,
gdzie to widzimy jakiś produkt sprawiający wrażenie bardzo dobrego, które to
wrażenie utrzymuje się w pewnym stopniu nawet, gdy zobaczymy nasz reklamowany
produkt na własne oczy. Gdzie już nie sprawia wrażenia "tego, czego w
życiu potrzeba" wciąż zazwyczaj mamy sympatię/zaufanie do reklamowanego
produktu). Działa to wszędzie i zawsze, reakcja naszego organizmu jest wiele
szybsza niż my próbujący zebrać myśli na temat danego miejsca, osoby, rzeczy.
Takie przeświadczenie jest dodatkowym utrudnieniu w relacjach międzyludzkich.
Jeśli po zobaczeniu kogoś nasz mózg wyłapie coś, co mu się nie spodoba, możemy
odnieść wrażenie, przeświadczenie, iż ta osoba nie jest miał/nie jest kimś, z
kim chcemy się zaznajomić. Jeśli intuicja podpowie nam, iż nie chcemy się
zadawać z tą osobą ludzie potrafią mieć duże opory w rozpoczęciu relacji. Efekt
ten można zniwelować poprzez wyrobienie sobie opinie popartej jakąś zdobytą
przez nas wiedzą. Być może Macie jakiegoś znajomego, który sprawia wrażenie
mruka, osoby niemiłej, niesympatycznej, lecz wiecie, iż w rzeczywistości taki
nie jest. Chodzi o dokładnie taką zależność. Nasze mózgi nie lubią nie mieć
informacji na jakiś temat, dla człowieka najstraszniejsze zawsze jest to, czego
nie zna. Więc puki nie mamy żadnych konkretnych, potwierdzonych informacji
takie poczucie, iż ktoś jest taki, jakim go widzimy będzie się utrzymywać.
Myślą kończącą ten wpis jest, iż diabeł nie musi być taki straszny,
jakim go malują. Niekiedy
pomimo przeświadczenia o kimś warto podejść i pogadać, lepsze przeświadczenie
na podstawie małej ilości danych niż przeświadczenie wzięte z przysłowiowego
nieba. Pozdrawiam serdecznie!
__________________________________________
Na koniec mała parafka dla dopełnienia
formalności. Otóż zakładana częstotliwość postów na początku będzie zachwiana,
gdyż blog potrzebuje czegoś "na start", swoistej siły rozpędowej.
Kolejną sprawą jest fakt, iż pisałem tutaj bardzo ogólnikowo, temat jest
niezwykle rozbudowany, oraz zahacza bardzo mocno o inne tematy. Ostatnią sprawą,
iż post przedstawia moje subiektywne odczucia, które są aktualne na dzień ich
pisania, to, iż sądziłem coś na dany temat nie znaczy, że moja opinia jest
stała, zastrzegam sobie do zmiany mojej opinii w każdym momencie bez podania
przyczyny. Też jestem człowiekiem i codziennie się uczę, przez co mój
światopogląd może się zmieniać. Dziękuję bardzo za uwagę.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz