22 cze 2016

Wykluczenie - moje przemyślenia na temat zjawiska.

 Witam w pierwszym (prawdziwym) poście! (Niebędącym postem organizacyjnym!) Chciałbym poruszyć temat wykluczenia.
 Wykluczenie jest naprawdę powszechnym zjawiskiem. Dotyka niemal każdego (jeśli nie każdego), w mniejszym lub większym stopniu. Czy to sami jesteśmy w jakimś środowisku bądź też w jakiejś sytuacji, lub mamy kontakt z osobą, która jest z jakiejś społeczności wykluczona. W bardzo wielu przypadkach jest to działanie niezamierzone, więcej decyzja o takim traktowaniu kogoś lub czegoś w obrębie pewnych "kategorii" jest najczęściej podejmowana na poziomie podświadomości. Wynika to z pewnego mechanizmu. Jest on naturalny, niejako wbudowany w człowieka, podarowany przez ewolucje? Matkę naturę? Boga? Umożliwia człowiekowi podejmowanie decyzji w ułamku sekundy. Co drastycznie zwiększa szanse na przeżycie, i w przeciwieństwie do niektórych zasad rządzących  wciąż jest przydatny żeby mimo ogromnego rozwoju technologicznego i cywilizacyjnego (uskoczenie przed pędzącym pojazdem, podczas walki, czy nawet zmniejszenie poczucia zagrożenia, zdenerwowania u dziecka w sytuacji wejścia do nowego środowiska jak chociażby przedszkola).
 Lecz mimo swej przydatności potrafi również być problematyczny (jak wszystko, gdyż "som plusy dodatnie i som plusy ujemne" jakby to powiedział klasyk"), dzięki temu mechanizmowi rządzącemu naszymi odruchami łatwiej jest nas zmanipulować (przykład reklam, gdzie to widzimy jakiś produkt sprawiający wrażenie bardzo dobrego, które to wrażenie utrzymuje się w pewnym stopniu nawet, gdy zobaczymy nasz reklamowany produkt na własne oczy. Gdzie już nie sprawia wrażenia "tego, czego w życiu potrzeba" wciąż zazwyczaj mamy sympatię/zaufanie do reklamowanego produktu). Działa to wszędzie i zawsze, reakcja naszego organizmu jest wiele szybsza niż my próbujący zebrać myśli na temat danego miejsca, osoby, rzeczy. Takie przeświadczenie jest dodatkowym utrudnieniu w relacjach międzyludzkich. Jeśli po zobaczeniu kogoś nasz mózg wyłapie coś, co mu się nie spodoba, możemy odnieść wrażenie, przeświadczenie, iż ta osoba nie jest miał/nie jest kimś, z kim chcemy się zaznajomić. Jeśli intuicja podpowie nam, iż nie chcemy się zadawać z tą osobą ludzie potrafią mieć duże opory w rozpoczęciu relacji. Efekt ten można zniwelować poprzez wyrobienie sobie opinie popartej jakąś zdobytą przez nas wiedzą. Być może Macie jakiegoś znajomego, który sprawia wrażenie mruka, osoby niemiłej, niesympatycznej, lecz wiecie, iż w rzeczywistości taki nie jest. Chodzi o dokładnie taką zależność. Nasze mózgi nie lubią nie mieć informacji na jakiś temat, dla człowieka najstraszniejsze zawsze jest to, czego nie zna. Więc puki nie mamy żadnych konkretnych, potwierdzonych informacji takie poczucie, iż ktoś jest taki, jakim go widzimy będzie się utrzymywać.
 Myślą kończącą ten wpis jest, iż diabeł nie musi być taki straszny, jakim go malują. Niekiedy pomimo przeświadczenia o kimś warto podejść i pogadać, lepsze przeświadczenie na podstawie małej ilości danych niż przeświadczenie wzięte z przysłowiowego nieba. Pozdrawiam serdecznie!
__________________________________________

Na koniec mała parafka dla dopełnienia formalności. Otóż zakładana częstotliwość postów na początku będzie zachwiana, gdyż blog potrzebuje czegoś "na start", swoistej siły rozpędowej. Kolejną sprawą jest fakt, iż pisałem tutaj bardzo ogólnikowo, temat jest niezwykle rozbudowany, oraz zahacza bardzo mocno o inne tematy. Ostatnią sprawą, iż post przedstawia moje subiektywne odczucia, które są aktualne na dzień ich pisania, to, iż sądziłem coś na dany temat nie znaczy, że moja opinia jest stała, zastrzegam sobie do zmiany mojej opinii w każdym momencie bez podania przyczyny. Też jestem człowiekiem i codziennie się uczę, przez co mój światopogląd może się zmieniać. Dziękuję bardzo za uwagę.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz